Przeglądaj kategorie
testy Karma z reniferem brzmi dosyć egzotycznie, wszak renifery pod domem mi nie chadzają… Skoro próbowaliśmy karmy z kangura, to renifer również brzmi fajnie. Postanowiliśmy, że karmę Sensitive dostanie Biba, która jest naszym najdelikatniejszym pieskiem i bardzo szybko widać, która karma jej nie służy.
Bardzo często spotykamy się z pytaniem „jak często należy kąpać psa?”. Pytanie może dziwne, ale pamiętam taką teorię, że psa kąpiemy raz, góra 2 razy do roku. Dlaczego? Nie wiem, może ludzie lubią, jak ich psy są w błocie, śmierdzą padliną, albo oklejone są g..em. Ja odpowiadam zawsze, że psa kąpiemy tak często, jak tego wymaga. Zatem co z tą kąpięlą u naszych corgi?
Dużo podróżujemy z psami, a sporo osób pytało nas o to, jak przewozimy nasze stadko. Postanowiłam więc w kilku słowach napisać Wam o tym, jak podróżują Uszate. Uważam, że zarówno ma im być wygodnie, jak i bezpiecznie. Oczywiście ciężko jest zapewnić psom 100{86a9118a38f1c70922483dea7dc3339d6644b10df9547e53d1b99e48fc2e5a09} bezpieczeństwa i uchronić je podczas wypadku, o dachowaniu nawet nie wspominam… Ale staramy się, aby zminimalizować ryzyko urazu, podczas hamowania czy kolizji.
Z psami jeździmy samochodem codziennie do lasu na spacer. Droga zajmuje nam max.25 minut i wówczas nasze psy podróżują w bagażniku. Specjalnie kupiliśmy kombi, aby psy mogły podróżować wygodnie. Wymontowaliśmy roletę, a pomiędzy bagażnikiem a tylną kanapą znajduje się kratka. Dziewczyny nie mogą przejść, więc nie grozi im upadek podczas hamowania. Dodatkowo bagażnik wyścielony jest gumowym dywanikiem i drybedem. W bagażniku też zdarza mi się wozić więcej psów – postawiliśmy na duuuże kombi.
W dłuższe trasy zabieramy dziewczyny na tylną kanapę. Tam mamy matę ochronę (mamy taką z zapinanymi bokami – udaje się uchronić siedzenia przed błotnistymi śladami łap), którą zapinamy za zagłówki przednich foteli oraz za zagłówki tylnej kanapy. Tworzy ona coś na kształt hamaku i psy podczas ostrego hamowania nie spadną z siedzenia. Staram się nie pakować psów do bagażnika, kiedy jeździmy autostradami. Niestety widziałam nie raz skasowany tył, bo ktoś nie wyhamował… Duża prędkość mnie odstrasza od takiego przewożenia psów.
Możemy psy również zapinać psy w pasy oraz szelki. Wydawało mi się to bardzo dobrym rozwiązaniem, dokąd nie obejrzałam filmików z crash testów. Niestety kończy się to źle, a króciutko przypięty psa, nie pozwala psu się położyć wygodnie.
Możemy psy przewozić również w kennelach. Różne są klatki i różnie wykonane. Ja mam doświadczenie z klatkami materiałowymi oraz plastikowymi kennelami lotniczymi. Niestety przy trzech psach (lub więcej) kombi jest za mały do upychania klatek. Oczywiście nie jest to niemożliwe, ale wymaga trochę zachodu z naszej strony 🙂
Mogę Wam polecić Transporter Pet Inn Cosmos Medium Open, który idealnie nadaje się do samolotu, samochodu czy pociągu. Wykonanie z tworzywa sztucznego zapewnia trwałość i nie powoduje uczuleń. Produkt dostępny jest w kolorze szarym i żółtym. Transporter jest długi na 58,5 cm, szeroki na 38 cm i wysoki na 38,5 cm. Aktualnie nie mieści się już do niego żadna z dziewczyn (nad czym ubolewam), ale będę szukała większych rozmiarowo kenneli.
Dlaczego kennel jest warty uwagi? Nam sprawdzają się kółeczka, które możemy przymocować i pociągnąć psa. Jest bardzo wygodne zwłaszcza podczas podróży pociągiem np. na dworcu czy już w samym pociągu nie musimy wyciągać psa i narażać na zdeptanie. Oczywiście jest to również rewelacyjnie rozwiązanie podczas wystaw psów czy zawodów/seminariów, gdzie zwykle mamy dużo różnych rzeczy i psy. Zamknięcie czworonogów w kennelu i bezpieczne dowiezienie do auta jest bezcenne 🙂
Możliwości przewozu psiaków jest kilka. Pamiętajcie żeby wybrać tą, która dla Was jest najlepsza lub tą która najbardziej odpowiada Waszemu Czworonogowi. Pamiętajcie – najważniejsze jest bezpieczeństwo Wasze i Psa. Pod żadnym pozorem nie wozimy psów na kolanach, pod nogami czy na półce bagażnika. Wszystkie te miejsca mogą być niebezpieczne zarówno dla samego psa (pamiętacie kampanię Ostatni Wysokok? to samo może stać się z psem, który podróżuje w aucie na kolanach), jak również dla kierowcy. Zapewnijmy bezpieczeństwo sobie, psu i innym uczestnikom ruchu drogowego.
Nasze psy nie mają problemu z kamieniem nazębnym. Co prawda zębów im nigdy nie myłam, ale dziewczyny jedzą surowe kości i mogą pochwalić się hollywoodzkim uśmiechem. Ale niestety w okresie posiadania szczeniaczków Bibie zęby trochę zżółkły i pojawił się na nich kamień. Specjalnie nie przejmowałam się tym, bo wiedziałam, że to kwestia diety i wszystko się wyrówna. Niestety, nie wyrównało się. Zapraszam Was na wycieczkę w krainę psiej paszczy.
Kamień nazębny, to nic innego jak zmineralizowana płytka nazębna, która odkłada się przy oraz poddziąsłowo. Osad, który widzimy na zębach, zwykle ma żółty kolor, ale wraz z jego wiekiem i ilością może stawać się brązowy.
Zawarte w osadzie nazębnym bakterie powodują zakwaszanie środowiska jamy ustnej. Kwasy z kolei wpływają na niszczenie się zębów i próchnicę, a także choroby dziąseł i przyzębia. Odkładający się kamień nazębny jest także przyczyną zapalenia dziąseł i olbrzymiego bólu.
Kolejnym i chyba największym problemem dla właściciela jest zapach z psiej paszczy, zwłaszcza jak mamy psa, który uwielbia się przytulić i sprzedać buziaka. Czasami jedno chuchnięcie może spowodować lekkie otumanienie właściciela 😉 Za to również odpowiadają bakterie, które znajdują się psim pysku.
Na odpowiednią kondycję i czystość zębów ma wpływ dieta oraz nasze, człowieków, dbanie o psie zębiska. Tu zawiodłam JA. W związku z tym postanowiłam wypróbować pastę do zębów ZymoDent Pasta. Jest to enzymatyczna pasta do zębów, która skutecznie czyści, neutralizuje zapach z psiej paszczy i oczywiście zapobiega powstawaniu kamienia nazębnego.
Właściwości
Składniki pasty ZymoDent skutecznie ograniczają populację bakterii w jamie ustnej, rozpuszczają płytkę nazębną, ograniczając w ten sposób ryzyko rozwoju poważniejszych problemów w obrębie jamy ustnej. Podstawą działania pasty jest specjalistyczny enzymatyczny kompleks, wykazujący wielokierunkowe działanie. Zawartość naturalnie występujących enzymów – laktoperoksydazy, laktoferyny, lizozymu i oksydazy glukozowej umożliwia rozpuszczenie osadu i likwidację drobnoustrojów, znacznie ograniczając ich obecność w jamie ustnej. Kompleks enzymatyczny zawarty w paście ZymoDent przypomina kombinację enzymów obronnych obecnych w ślinie. Pośrednie związki procesów peroksydacji i innych zachodzących reakcji enzymatycznych w obecności soli izotiocyjanianowej wykazują silny efekt bakteriobójczy. Jednocześnie składniki te chronią szkliwo zapobiegając odkładaniu się płytki nazębnej, hamują enzymy wytwarzane przez Streptococcus mutans (jedna z bakterii tworzących biofilm na powierzchni zębów), likwidują nieprzyjemny zapach i poprawiają ogólny stan higieniczny jamy ustnej. Kolejnym ważnym składnikiem pasty jest delikatny środek abrazyjny na bazie krzemionki, który zapewnia łagodne, mechaniczne oczyszczanie zębów, nawet w przypadku braku szczotkowania. Istotna jest też zawartość jonów cynku, który wiąże lotne związki siarki odpowiedzialne za nieprzyjemny zapach. Dodatkowo działa on synergistycznie z enzymatycznym systemem peroksydazy jako katalizator wielu reakcji enzymatycznych. Wspomaga także gojenie i regenerację dziąseł. Działanie składników pasty wzajemnie się uzupełnia, zapewniając skuteczną higienę jamy ustnej i zębów u zwierząt.
Składniki
Peptydy mleka(laktoferyna, laktoperoksydaza), lizozym, sól izotiocyjanianowa, oksydaza glukozowa, krzemionka (środek abrazyjny), chelat cynku, substancje pomocnicze, aromat mięsny.
W naszym domu
Tak, jak wspominałam zęby czyściłam Bibulcowej. Jej stan zębów był już dla mnie zdecydowanie niezadowalający, a młoda jeszcze (5 letnia) suczka miała kamień nazębny. Może nie było go dużo, ale do tej pory nie miała go nigdy. Doszłam do wniosku, że tak nie może być i zaczęłam myć Pleśniakowi zęby.
Pastę stosowałyśmy codziennie wieczorem. Abym nie zapomniała o czyszczeniu, postawiłam ją na stoliku kawowym w salonie – wieczorem zawsze pod ręką zarówno pies, jak i pasta 😉
Pastę możemy nakładać palcem lub załączoną szczoteczką. Ja używałam najpierw palca, potem gazika, a na końcu szczoteczki. Dlaczego tak? Bo przy pierwszej aplikacji pasty, którą nałożyłam właśnie na szczoteczkę i potarłam w paszczy dziąsła i zęby, to pojawiła się krew.
To, co zaobserwowałam po kilku dniach, to zniknięcie przykrego zapachu z Bibuchowego pyszczka. Po prostu – leżała obok mnie, ziajała a ja nie musiałam odwracać twarzy ani zatykać nosa.
Na kłach również zauważyłam poprawę i zmniejszenie się nalotu, a na trzonowcach (trochę trudno tam zajrzeć nie sprawiając psu dyskomfortu, a jak wiecie Bibci nie wolno robić w życiu jednej rzeczy – Bibuni nie wolno robić przykrości) moim zdaniem nalot też jest mniejsze. Generalnie uważam, że psie pasty do zębów, a przede wszystkim ZymoDent, który stosowałam mogą pomóc. Ze spokojem serca polecam ten preparat każdemu, kto ma zastrzeżenia do stanu zębów swojego psa.
Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do samego produktu, mam natomiast zastrzeżenia do opakowania. Pasta znajduje się w opakowaniu z pompką, która zacinała się nam od 3 czy 4 dnia używania. Nie wiem czy ja miałam takiego pecha, bo moja ręka może filigranowa nie jest, ale do dłoni Pudziana jej daleko 😉 Drugim zastrzeżeniem jest to, że nie widzę ile pasty zostało mi w opakowaniu i czy już jest moment, kiedy powinnam zakupić kolejną. Niestety opakowanie ma u mnie wielki minus.