TROPEM DOLNOŚLĄSKICH TAJEMNIC: Kozacka Dolina
Kozacka Dolina, temu miejscu towarzyszyły od momentu poznania moje poważne wątpliwości. Ładne miejsce, ale żeby od razu kozackie? Kozacy w Karkonoszach? Postanowiłem zgłębić ten temat! Gotowi na kozackie tajemnice?
Zapraszam Was na drugą część serii Tropem Dolnośląskich Tajemnic (tu część pierwsza – Góra Sobiesz). Tym razem miejsce niezwykłe z jeszcze bardziej niezwykłą historią.
KOZACKA DOLINA
Chutor kozacki u szczytów gór, malowniczy pomysł, ale rzeczywiste pochodzenie nazwy to oczywiście bardziej skomplikowana historia. Przenosimy się do roku pańskiego 1622, trwa wojna XXX-letnia, która przez lata będzie pustoszyła Europę, szczególnie jej skutków doświadczą mieszkańcy regionu obecnie określanego jako Dolny Śląsk, życie straci co 3 z nich. Główną oś sporu stanowi religia, ale za sztandarami i ornatami rozgrywane są polityczne interesy, trwa walka o wpływy polityczne, Święte Cesarstwo Rzymskie staje w szranki z Habsburgami. Zaangażowanie ówczesnych potęg zwiększa rozmach działań. Na scenie wydarzeń pojawiają się oddziały lekkiej jazdy polskiej zwane lisowczykami. Stosowana przez nich taktyka, wyjątkowa determinacja oraz bezwzględność w działaniu zyskują im złą sławę. Potrafią przemierzyć w ciągu doby 150 km co na ówczesne czasy stanowiło nie lada wyczyn. Działania wojenne dawały im możliwość łupienia zdobytych terytoriów z czego skwapliwie, brutalnie korzystali. Żadnego znaczenia nie miał fakt gdzie akurat przebywali, po zawieszeniu broni w wojnie polsko-rosyjskiej wrócili na terytorium Rzeczpospolitej gdzie kontynuowali swoje dzieło. Podejmowano próby rozwiązania zbuntowanej formacji, ale w kontekście wydarzeń wojny XXX-letniej toczącej się u granic Polski Zygmunt III Waza postanowił wyeksportować lisowczyków. Tak trafili na Węgry, Śląsk, Czechy, a w 1622 roku pojawili się w okolicach Jeleniej Góry. Zażądali otwarcia bram i ugoszczenia w murach miasta, niestety ich wiarygodność była zasadniczo ograniczona, ponieważ kilka dni wcześniej dokonali krwawej łaźni w pobliskich Kowarach. Mieszczanie odmówili wpuszczenia wojsk do miasta, lisowczycy jako formacja jazdy nie posiadali odpowiedniej broni, która umożliwiłaby im sforsowanie potężnych murów miejskich więc w krwawym odwecie rozpoczęli łupienie okolicznych miejscowości. Mieszkańcy porzucali dobytek i uciekali w okoliczne lasy lub w góry. Tak docieramy z historią do obecnej Przesieki, lisowczycy pojawili się w okolicy i rozpoczęli rabunek, ludność salwowała się ucieczką w wyższe partie Karkonoszy, oddziały wojska nieustępliwie podążały ich tropem, zabijając ich w dolinie Czerwienia, którego wody wg przekazów spłynęły czerwienią krwi, strumień utrzymał swą niemiecką nazwę znaczeniową Das rote Wasser po dziś dzień. Docierając do doliny zwanej kozacką. Ale to byli przecież lisowczycy, a nie kozacy z wąsem i wygoloną głową. Z powodu ograniczonego dostępu do internetu czy innych źródeł fachowych mieszkańcy tych rejonów ochrzcili ich mianem kozaków.
DROGA SUDECKA
Zostawmy lisowczyków i głębokie tło historyczne, zajmijmy się poszukiwaniem bliższych nam zdarzeń. Lata 30-te XX wieku naziści rozpoczynają przygotowania do nieuniknionej konfrontacji z państwami ościennymi. Na pierwszy ogień idzie bliska kulturowo i zasadniczo sympatyzująca z III rzeszą Austria, anschluss przebiegł sprawnie i radośnie. Kolejnym krokiem jest Czechosłowacja otoczona już w tym czasie przez niemieckie terytoria, co gorsza jej zachodnią część zamieszkuje liczna mniejszość niemiecka. Zatroskany losem uciśnionych rodaków poza terytorium kraju Hitler zaczyna wysuwać żądania wobec Czechosłowacji. Strategia stosowana po dziś dzień vide wydarzenia na wschodzie Ukrainy. Sojusznicy pozostawiają Czechosłowację samotną w konfrontacji z agresywnym sąsiadem, jedynym krajem, który chce nieść pomoc jest ZSSR. Czesi jednak woleli pozostać osamotnieni niż skorzystać z bratniej pomocy radzieckiej. Niemcy przygotowując się do potencjalnej wojny rozpoczynają budowę infrastruktury, która ma im ułatwić działania wojenny. W kontekście tych wydarzeń zapada decyzja o budowie drogi z Borowic na przełęcz karkonoską, która ma ułatwić komunikację pomiędzy Jelenią Górą a Szpindlerowym Młynem. Rozpoczyna się budowa drogi, po 1939 roku do prac wykorzystywani są jeńcy wojenni i robotnicy przymusowi. Wielu z nich zostaje w tym miejscu na zawsze, wg szacunków około 1000 osób poniosło tam śmierć. W dolnym przebiegu drogi wciąż można odnaleźć miejsce, w którym znajdował się obóz, w którym przetrzymywano tych ludzi, a nieco wyżej symboliczny cmentarz. Prace trwały do początków 1945 roku, zbudowano połowę planowanej drogi oraz przygotowano część terenu pod kolejne etap. Drogą tą zwaną sudecką można dotrzeć w tym kształcie do kozackiej doliny.
KOZACKA DOLINA XX WIEKU
Od roku 1944 trwa gorączkowa akcja wywożenia zrabowanych dzieł i precjozów z terytoriów okupowanych przez Niemców. Armia Czerwona nieustępliwie prze jednak na zachód i wkracza w przedwojenne granice Niemiec. Rozpoczyna się zabezpieczanie i transport wartościowych przedmiotów zgromadzonych na ziemiach etnicznie niemieckich. Szlak wiedzie do zachodnich i centralnych Niemiec lub kończy się w Sudetach szczególnie w schyłkowej fazie wojny gdy brakowało sił i środków na realizację transportów. Kozacka Dolina z dogodnym i dyskretnym dojazdem wysoko w góry wydawała się być doskonałym miejscem, w którym można było skutecznie coś ukryć. Tajemnice doliny zaczęły żyć własnym życiem powstawały kolejne opowieści i legendy związane z tym miejscem. Jedna z nich opowiada o zrzuceniu spadochroniarzy radzieckich w tym rejonie pod koniec wojny. W jakim celu? W tym rejonie nie były prowadzone działania wojenne, Jelenia Góra została zajęta bez walki dopiero po oficjalnej kapitulacji Niemiec. Inna opowiada o leśniczym, który widział samochody ciężarowe z ładunkiem, który wjeżdżały drogą sudecką, a nie zaobserwował jego powrotu. W 1945 grupa harcerzy znalazła zbiorową mogiłę, w której zakopane były zwłoki jeńców radzieckich, żołnierzy niemieckich, a nawet ss-manów. Co umożliwiło sformułowanie teorii w myśl, której rozstrzelana została większość świadków, która uczestniczyła w ukrywaniu skarbu.
KATASTROFA LOTNICZA
W roku 1946 miała miejsce katastrofa lotnicza przy drodze sudeckiej. W nocy obezwładniono strażników pilnujących jeleniogórskiej szkoły szybowcowej i skradziono samolot Polikarpov PO-2. Czworo młodych mężczyzn odleciało z lotniska próbując się wydostać z budowanego energicznie właśnie w Polsce komunistycznego raju. Poszlaki wskazują na to, że osoby te były związane z działaniami Armii Krajowej, ich tożsamość budziła pewne wątpliwości. Ostatecznie ustalono, że dokumenty, którymi posługiwała się jedna z tych osób były fałszywe. Należy pamiętać jednak, że zdobycie wiarygodnych dokumentów czy też legalizacja tożsamości w okresie bezpośrednim po wojennej zawierusze nie stanowiła większego problemu. Samolot po starcie z lotniska skierował się w kierunku południowym i odleciał w kierunku Karkonoszy. Nikła wiedza na temat pilotażu, przeciążenie samolotu, specyficzne warunki atmosferyczne występujące w górach, lot nocą, któraś z tych przyczyn zadecydowała zapewne, że samolot rozbił się na zboczu góry.
W 1980 roku ministerstwo obrony podjęło decyzję o wysłaniu grupy rozpoznawczej w rejon kozackiej doliny. Rok później zostaje wysłana tam grupa poszukiwawcza wyposażona w wojskowy sprzęt ciężki. Wykonano badania geofizyczne w jednym z kamieniołomów wykorzystywanym przy budowie drogi sudeckiej i rozpoczęto prace inwazyjne. Saperzy dokonywali odwiertów, drążyli tunele i wysadzali skały w obszarze drogi sudeckiej i kozackiej doliny. O zakresie tych prac niech świadczy fakt, że poszukiwania trwały do 1982 roku. Po poszukiwaczach pozostały wyrobiska i legenda żywa po dziś dzień.
Paweł