JABLONEC NAD NISOU
Chcielibyśmy rozpocząć cykl czeski. Wielu z nas zna Pragę, Harrachov (skoki narciarskie dobrem narodowym), Liberec i Cieszyn. A wiecie jak wiele pięknych miejsc jest u naszych południowych sąsiadów? Jak wiele miasteczek, o których w życiu nie słyszałam?! Postaramy się przybliżyć Wam nie tylko górskie zakątki Czech, ale również miasta i miasteczka. Krecika na pewno pamiętacie! A więc witajcie w krainie bohatera z Dobranocki 🙂
Pierwsze co spotkaliśmy na naszej drodze, to kino letnie. Poczułam się, jak na warszawskiej Woli w amfiteatrze Parku Sowińskiego. Obiekt aktualnie zamknięty czeka na ciepłe dni i pełną widownię. Uwielbiam takie miejsca i klimaty – romantycznie przytuleni, oglądamy HORROR 😀 Super sprawa, mówię Wam!
Następnie kierujemy się na wielki parking, z którego rozpościera się widok na Jablonec. Miasteczko położone w dole, pomiędzy górami – bardzo urokliwy widok. Wiecie, ja mam słabość do takich widoków. Zawsze stałam i gapiłam się na tych ludzi w dole, na domki położone na zboczach i marzyłam, że tak będę kiedyś mieszkać. Dodam to po raz setny – warto marzyć, bo ponoć jak czegoś się bardzo pragnie to dostaje się to… No dobra 6 w LOTTO nie wygraliśmy – muszę bardziej o niej marzyć 😀
Po kilku minutach gapienia się ruszyliśmy na ryneczki. Tak, dobrze napisałam – RYNECZKI. Jablonec nad Nisou ma 2 ryneczki. Położone są one jeden nad drugim. Spokojnie spacerujemy sobie w dół, zachwycając się położeniem i kamieniczkami. Ale naszej uwadze nie umknęły wszechobecne KEBABY i CUKIERNIE. W cukierniach cudne i pięknie wyglądające ciastka, które omijamy bo forma na lato sama się nie zrobi 😉
Olbrzymie wrażenie zrobił na nas Nowy Ratusz. Wielkie monumentalne drzwi i schody robią wrażenie. Jego budowa przypadła na lata 1931-1933 i został wybudowany aby w pełni móc spełniać rolę ratusza, restauracji i centrum kulturalnego. W miesiącach letnich dostępna jest wieża ratuszowa, z której możecie podziwiać okolicę.
Po Jabloncu włóczymy się jak to my. Tu zajrzymy, tam zajrzymy. Tu znajdziemy piękną kamieniczkę, tam ciekawy mural… Najlepsze zwiedzanie 🙂
Oczywiście to nie koniec atrakcji. Teraz czas na psie zabawy. W tym celu udajemy się nad zbiornik wodny Mszeno. Zbiornik wodny położony jest pomiędzy wzgórzami a blokowiskiem i wygląda trochę, jak warszawski Balaton. Biegacze, rowerzyści, matki z wózkami i psiarze. Wszyscy żyją w zgodzie i nikt na nikogo nie patrzy wilkiem. Naprawdę super!
Zbiornik to nic innego, jak zapora na Nysie, która została wybudowana w latach 1906-1909 (w 1987 roku była tu olbrzymia powódź). Jest to największy akwen wodny w Europie Środkowej położny w mieście. Obecnie jest to miejsce rekreacji miejskiej z plażami, boiskami do siatkówki czy centrum nurkowym. Robi wrażenie!
Psy wybiegane, my wyspacerowani, a kilometry zdecydowanie czujemy w nóżkach. Jeszcze ostatni rzut oka na bazen, a właściwie na parostetk przed nim. Jest moc!
Pewnie wrócimy tu jak będzie cieplej, no i może spróbujemy sportów wodnych 😉