PIES NA WSI
Obrazek polskiej wsi, to psy, które drą się niemal całą dobę, mieszkają w budzie i są trzymane na łańcuchu. Nie przejdziesz obok posesji niezauważenie. Nie umknie im żaden najmniejszy ruch i żaden najmniejszy szmer. Psy na wsi wyrwane nawet z głębokiego snu wiedzą gdzie jest afera, i którędy idzie potencjalny wróg…
Nasze psy, które do tej pory wiodły spokojne życie psów osiedlowych zostały wrzucone w kłębowisko żmij. Na osiedlu nie słychać szczekających psów w nocy, sarny nie przychodzą do ogrodu, kuny nie przychodzą na taras i generalnie jest spokojniej.
Pierwsze tygodnie były odrobinę frustrujące, bo psy biegły do drzwi tarasowych i szczekały. Wyglądaliśmy i nic nie było widać. Zupełnie nic się nie działo, ale psy były wściekłe. Za którymś razem znaleźliśmy na tarasie kupę 😀 Był środek zimy, więc nie były to koty sąsiadów – tych tu zresztą jest mało (a my mamy tylko jednego sąsiada przez płot). Stawiamy, że to kuna odwiedzała zimą sobie nasz taras, który jest na piętrze. Szukała jedzenia, ciepła? Nie dowiemy się, a dokarmiać na tarasie dziko żyjących zwierząt nie zamierzamy.
Szczeka pies sołtysa… Sołtysa nie mamy, bo ta nasza wieś, to jednak miasto, ale… Psów jest tu dużo, a jak cokolwiek zaczyna się dziać, to lawinowo szczekają wszystkie. Są psy, które mieszkają w kojcach na zewnątrz i czasami robi się istny szczekowy armagedon. Na całe szczęście nasze psy powoli odpuszczają sobie każde szczeknięcie i włączają się w tryb alarmowy, tylko wtedy, kiedy cała wieś alarmuje.
Fajny jesteś ale przez płot nie przekładaj ręki. Nasze psy lubią ludzi i witają się. Jednak płot jest magiczną granicą, która sprawia, że osoba po drugiej stronie jest na pewno złodziejem jedzenia! Nasze psy pilnują posesji niczym kaukazy. Yuma z Bibą wyglądają tak groźnie przez płot, że ludzie odsuwają się 😀 Dzięki temu nie wkłada nikt do nich rąk, a sąsiad długo musiał przekonywać je do siebie 😉
W kagańcu i na smyczy, to sam sobie wychodź. No i tu łamiemy stereotypy. Tylko jeden psiak chodzi sobie samodzielnie i odwiedza nas. Reszta ludzi wyprowadza psy na smyczy. Nie ma tu biegania samopas, są spacery z psami do lasu. No i są awantury przez płot. To najfajniejsza część spacer według naszej trójcy 😉
Po 3 miesiącach muszę powiedzieć, że osiągnęliśmy ZEN. Psy na tarasie więcej leżą niż się wydzierają. Nie są non stop w gotowości do włączenia syreny alarmowej szczekowej. Oczywiście chodzący pies po drugiej stronie strumienia to wróg, a kot łowiący myszy na łące zakłóca spokój. Ale jest zdecydowanie lepiej i ciszej 🙂 Nasze psy stały się wiejskimi burkami.