ZŁOTY WIDOK MICHAŁOWICE

Jak doskonale wiecie my nudy nie znosimy i wciąż nas gdzieś nosi. Jednym z naszych ulubionych miejsc spacerowych jest niespełna 5 kilometrowa trasa, która rozpoczyna się i kończy w Michałowicach. Jej najpiękniejszym miejscem jest oczywiście Złoty Widok, który robi wrażenie na każdym kogo tam zabieramy. Dajcie się i Wy zabrać na Złoty Widok.

Złotych Widoków w Karkonoszach jest kilka i każdy z nich warto odwiedzić. My jednak najbardziej lubimy ten, który mamy niemal koło domu. Dodatkową zaletą tego miejsca jest długość trasy – w sam raz dla krótkich szczenięcych łapek. Na spacer po Michałowicach zabieraliśmy Was już kiedyś (klik!), a nadal odkrywamy tam mnóstwo ciekawych tras spacerowych i biegowych.

Auto zostawiacie w samym „centrum” Michałowic, dokładnie na przeciwko pięknej panoramy Karkonoszy – niech auto też ma jakąś przyjemność i napawa się pięknym widokiem w oczekiwaniu na Was 😉 W stronę Złotego Widoku udajemy się ulicą Złoty Widok właśnie. Początkowe podejście jest dosyć strome, ale za chwilę wypłaszcza się. Mijamy kilka domów i wychodzimy na cudowną drogę, która jesienią jest usłana dywanem kolorowych liści. Szuramy i szeleścimy nogami niczym dzieci. Sama ścieżka zachwyca nas niesamowicie.

Pierwszy przystanek robimy przy Kociołkach. Jest to jedna z atrakcji Michałowic, którą ponad 100 lat temu opisał profesor Scholz. Na głazach jest ok. 30 kociołków, które nie wiemy tak naprawdę, jak powstały. Prawdopodobne jest, że ściakająca woda zatrzymywała się w zagłębieniach i drążyła je, a dodatkowo zimą zamarzała i rozsadzała kociołki, stale je powiększając. Kolejną prawdopodobną wersją jest pogańskie pochodzenie kociołków, ale to tylko jedna z teorii, która nigdy nie została potwierdzona. Jest i trzecia wersja, którą opowiadano dzieciom:

W dawnych czasach drewno na zimę trzeba było mozolnie zbierać w lesie. Była to trudna praca kobiet. Taszczyły ciężkie drewno przez las. Na zasłużoną przerwę na podwieczorek zatrzymywały się często przy Kociołkach. Ciężar niesionego drewna ściskał im bebechy, w których zbierało się dużo powietrza. W czasie przerwy zaczynało burczeć im w brzuchach, bo nagromadzone powietrze chciało się wydostać, a ciśnienie było potężne. Wtedy kobiety siadały na głazach i dawały upust swym ludzkim odruchom, bo „co nie płaci czynszu, musi wyjść!” Ponieważ przez setki lat działo się to ciągle w tym samym miejscu, za sprawą olbrzymiego ciśnienia i nacisku powstawały stopniowo w skałach coraz większe dziury. W niektórych miejscach, gdy dokładnie się przyjrzeć, można nawet rozpoznać ślady siedzeń. Nie wierzycie?

Idąc dalej możemy znaleźć jaskinie, które są miejscem na zrobienie kilku pamiątkowych i „śmiesznych” fot. Możemy też nimi przejść, bo nie są ani głębokie ani rozległe. Idąc dalej możemy natknąć się na różne formy skalne, które robią wrażenie i są wdzięcznym obiektem fotograficznym.

Dochodzimy na Złoty Widok i tu jest po prostu przepięknie. Za każdym razem widok jest inny – inne światło, inna widoczność, inne chmury – tylko Karkonosze te same. Widzimy tu Szklarską Porębę, Wysoki Kamień no i oczywiście panoramę Karkonoszy. To miejsce jest niesamowicie magiczne. Za każdym razem zachwyca tak, jakbyśmy widzieli je po raz pierwszy.

Idąc dalej napotykamy nieczynny Kamieniołom Granitu. Prowadzono tu eksploatacje złóż od końca II wojny światowej do roku 1960, a następnie od roku 1967 do 1993. Granit, który tu wydobywano był niezwykle wartościowy, ponieważ miał ciemną barwę, a wykorzystywany był m.in. do wykańczania stacji metra warszawskiego. Były pomysły ponownego uruchomienia wydobycia, jednak mieszkańcy Michałowic sprzeciwiali się. W roku 2007 uchwalono plan zagospodarowania przestrzennego i nie przewiduje ponownego wydobycia w tym miejscu.

My idziemy dalej szeroką drogą, aż do potoku. Tu odbijamy w lewo i wzdłuż niego pniemy się do góry. Docieramy do zabudowań i dalej uliczką idziemy do miejsca parkingowego. Psy zadowolone i zmęczone, a my po takim spacerze możemy spokojnie siadać do pracy.

Share: