SOCJAL SZCZENIAKA – NASZE SUKCESY I PORAŻKI
Nasze psy nie boją się nieczego. Wychowane w mieście, na wielkim blokowisku, obok ruchliwej ulicy. Winda, sąsiedzi, dzieci, psy i inne dziwne sytuacje były dla nich codziennością. Z pokazaniem im świata nie mieliśmy żadnego problemu – to działo się naturalnie, codziennie dając nowe bodźce. Ale po wyprowadzce w góry środowisko zmieniło się diamteralnie i socjal najmłodszego psiego dziecka stał się wyzwaniem.
Mieszkamy w bardzo cichej okoliy, gdzie kończy się droga. Tu dojeżdżają tylko miejscowi, niewielka liczna turystów oraz autobus miejski 😉 Merida miała więc ciche i spokojne dzieciństwo, które my zakłócaliśmy zabierając ją do miasta i cywilizacji. Czy wszystko co chcielismy udało nam się osiągnąć?
Merida, jak na cardigana z opowieści przystało, jest wycofana w stosunku do obcych. Nie lubi być przez nicg dotykana, zagadywana ani bratać się specjalnie z nimi. Nie boi się ludzi, to zupełnie nie to. Ale patrzy na niach z pytaniem w oczach „przepraszam, a my się w ogóle znamy?!” Wystarczy jej jednak chwila czasu i dziewczyna robi się otwarta i chętnie dokonuje bliższego zapoznania, no oczywiście pyszne smakołyki pomagają w tym bez dwóch zdań!
Duże natężenie ruchu ulicznego nie jest dla niej problemem. Oczywiście przejeżdżający obok TIR jest źródłem lekkiego stresu, ale sama się ich boję a co dopiero taki malutki piesek, który jest mniejszy od koła tej wielkiej ciężarówki. Kiedy to auto jedzie ulicą i oddziela nas od niego chodnik, to już problem się kończy. Ale skupienie uwagi w takim miejscu jest nadal problemem, nad czym staramy się pracować wciąż i wciąż. Kolejny drogowym wyzwaniem jest pociąg. Ten przestał ją denerwować, za to fascynuje ją bardzo. Jedna z tras spacerowych prowadzi wzdłuż torów i spotykamy pociągi – szynobusy i pasażerskie dalekobieżne. Jedne i drugie hałasują i trąbią – accepted level of dangerous.
Galeria Sudecka w Jeleniej Górze jest otwarte na wizyty ludzi z psami. Jest to zatem idealne miejsce na socjal szczeniaczka! Dokładnie to, czego Meridka potrzebuje. Sama galeria nie robi na niej wrażenia. Pierwsza chwila i szok, bo ludzi dużo i głośno. Ale to jest w stanie mała przeżyć bardzo spokojnie. Największym wyzwaniem są wózki sklepowe, które mocno hałasują przy ich wyciąganiu i odstawianiu. Ale i to Merida przeżyła i nie uciekała w popłochu przed siebie. Widać było, że nie jest to konfrontowa dla niej sytuacja, ale będziemy pracować nad tą nieśmiałością, bo w sobotę udajemy się na wystawę. Warunki w Galerii Sudeckiej są moim zdaniem porównywalne do warunków panujących na hali wystawowej.
Widać jest bardzo dużą różnicę w wychowaniu psa w mieście, a w wychowaniu psu z dala od huku miasta. Jednak nie wolno się poddawać, nie wolno zaprzestawać uczyć szczeniaczka świata. To jak przygotujemy psa do życia, do trybu naszego życia będzie nam procentowało przez najbliższe kilkanaście lat. Merida nie będzie tak otwarta jak jej mama – mają zupełnie inny charakter. Mogę ją porównać do Biby i do Twiggy – będzie typowym cardiganem. Nie przeszkadza nam to zupełnie, a chcemy aby była szczęśliwa bez względu na to czy będziemy zwiedzać centrum miasta, uczestniczyć w wystawie psów rasowych czy będziemy wędrować po bezdrożach. Chcemy aby wszędzie tam czuła się swobodnie i mogła z nami podróżować do każdego miejsca.