Frisbee my love :)
Tak mogłaby powiedzieć Biba. Dziś udaliśmy się do parku ujarzmić trochę Bibulca, który ostatnio cierpi na nadmiar energii – nadal twierdzę, że ona ma ADHD. Oczywiście zabawa była przednia ale bieganie za frisbee jest monotonne 😉
Po zabawie poszliśmy nad leniwą rzeczkę. Biba chodziła po murku z jednego brzegu na drugi, zawracała, kręciła się po czym łapy się rozjechały i Biba wpadła… zaliczyła pierwszą porządną wodną wpadkę 😀 niestety foty nie zdążyłam zrobić 😉